ALOHA SMASH BURGERS

O mój boże. Burger straszny, wołowina spalowana na wiór, 2 kawałki ogórka i 1 pomidora i to tyle z warzyw. Na talerzu także resztka frytek pokruszonych i SPALONYCH. Obrzydliwe.

Burgery bardzo duże, świeże skladniki. Polecam

Jedzenie bardzo smaczne, składniki świeże i miła obsługa

Zamówiony mały bekon, nikt nie pyta o wysmażenie. Po 20 minutach gotowy. Burger nieduży ale poprawny, tj czuć mieso, bekon, sos nie natarczywy, dobrze komponuje się z całością. Plus że nie rozpada się i da się zjeść do końca bez ubrudzenia rąk. Całość psują tandetne, cieknie, mrożone frytki. Powinny być grube, świeże i byłoby idealnie. Za to wszystko 49 zł. Drogo. Poprawcie się!

Naprawdę słaby burger. Mięso spalone, co było czuć już po samym zapachu. W smaku ciężko stwierdzić. Przygotowanie w stylu smash ukryje wszelkie niedoskonałości. Krańce bułki aż rozpadające się od tłuszczu. Frytki jak z pierwszego lepszego supermarketu.

Torta wołowina 43zl. Warte grzechu. Bułka nieduża, ale mnóstwo szarpanej wolowiny. Danie to nie ma zbyt wiele wspólnego z klasycznym burgerem, ale wygląda dobrze a smakuje jeszcze lepiej. Polecam.

Duży burger, bardzo dużo mięsa, nie wiem czy to normalne że mięso jest czerwone. Za dwa burgery i frytki zapłaciłem Około osiemdziesiąt złotych. Oczywiście że smaczne. P.s. Moja druga wizyta smakowała lepiej Dodaję jeszcze zdjęcia i filmiki

Gówno jakich mało. Kanapka za 40 złotych to jakiś żart. Poziom MC’Donaldsa w najgorszym wydaniu 😡

Znam ten lokal od powstania Stacji Food Hall. Zawsze był wysoki poziom jeśli chodzi o jakość składników, w tym przede wszystkim bułki (najważniejszy obok mięsa składnik jak dla mnie). Tzw. Aloha Burger od samego początku serwowany był z grillowanym świeżym ananasem - a nie z puszki. Tak jest do dziś, tylko ceny wzrosły. Lokal wymyśla sie na nowo i serwuje teraz Smash Burgery - w Gdańsku na ten moment widzę je bardzo mało. Szanuję ekipę za pójście z duchem czasu i możliwość spróbowania tego cuda. Był poziom, i dalej jest. Widać i czuć pasję, w jakości i w smaku.

To była moja pierwsza styczności z Aloha Burgers. Była niedziela. Chodziłem po stacji Food Hall i rozglądałem się po różnych lokalach. W tym momencie moją uwagę przykuł pracownik w długich ciemnych włosach, z brodą na twarzy. Wykonywał on swoją pracę z niebywałą starannością. Obracał kotlety na grillu, składał bułki i w międzyczasie obsługiwał klientów. Przez ten cały czas miał na twarzy wielki uśmiech. Całość ta zadecydowała, że poczułem potrzebę złożenia zamówienia właśnie u tego człowieka. Tak też zrobiłem. Podszedłem do lady i od razu zostałem ciepło przyjęty. Zdecydowałem się na burgera vege. Pan w długich włosach uśmiechnął się i powiedział: „Świetny wybór”, przyjął płatność i po chwili wpadł w kulinarny wir pracy. Zaczął smażyć, układać, podgrzewać, dodawać sosów. Wszystko robił z taką pasją i zaangażowaniem, że nie zorientowałem się, a mój gotowy burger stał już przede mną. Podniosłem talerzyk, spojrzałem przed siebie, a Pan w długich włosach powiedział z uśmiechem: „smacznego”. Nie myśląc dłużej usiadłem do stolika i zacząłem jeść. Dwa wegetariańskie kotlety, warzywa, pyszne sosy, idealnie przypieczona bułka. Burger był tak smaczny, że zniknął w kilka chwil. Przy ostatnim gryzie spojrzałem z oddali na lokal. W tym samym momencie ten sam człowiek ponownie się do mnie uśmiechnął i pomachał ręką na pożegnanie. To była niezwykła przygoda, którą z pewnością zapamiętam na długo. Gorąco polecam to miejsce!